Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

niedziela, 14 stycznia 2018

Do zamku Książ - nocą



Mam przed sobą  duży, kolorowy album „Miejsca niezwykłe” z serii wydawniczej „Cuda Polski”. Jego autorką jest Zuzanna Śliwa, absolwentka historii i dziennikarstwa, z zamiłowania etnograf, autorka książek, opowiadań i artykułów o polskich zwyczajach i obrzędach, tajemniczych miejscach, ukrytych skarbach, a także tomiku wierszy „Błękitna łąka aniołów”. W 1998 roku wydała bogato ilustrowaną książkę „Dom polski. Zwyczaje rodzinne, a w dwa lata później „Dzieje siedzib polskich”. Album „Miejsca niezwykłe” jest kontynuacją tematyki tych książek, artystyczną kompensacją nagromadzonych legend i opowieści związanych z najcenniejszymi zabytkami architektury i kultury polskiej.

W bogato ilustrowanym albumie znajdujemy mrożące krew w żyłach historyjki o duchach i zjawach, widmach i straszydłach, tajemniczych zdarzeniach towarzyszących  naszym najsłynniejszym zamkom i pałacom, poczynając od Kórnika, poprzez Golub-Dobrzyń, Krasiczyn, Malbork Łańcut, Wilanów, Nieborów, Nidzicę, Niepołomice i wiele, wiele innych miejscowości rozsianych po całym kraju  z  Wawelem na czele.

Wśród tej plejady rezydencji arystokratycznych poczesne miejsce zajmuje nasz rodzimy Książ, a jedna z reprezentacyjnych fotografii zamku zdobi nawet okładkę albumu.

Co takiego mogła napisać i pokazać na obrazkach autorka albumu mając na uwadze sferę  niematerialną, duchową zamku Książ? Czy z naszym niezwykłym podwabrzyskim zabytkiem wiążą się jakieś nadzwyczajne opowieści, mity, legendy?

Okazuje się, że tak. Książ nie jest w tej dziedzinie odosobniony. Osobą ponadzmysłową, legendarną, nieomal mityczną okazuje się Maria Teresa Oliwia Cronwalls-West, znana jako księżniczka Daisy, czyli Stokrotka. 


„O księżniczce, która odważyła się być piękna i mądra” i o jej „książce tak pięknej i ciekawej jak sama autorka i jej życie” pisałem już w moim blogu.

W albumie czyni to bardzo zręcznie Zuzanna Śliwa, opisując życie księżniczki Daisy i jej zasługi dla pałacu niemieckiego rodu Hochbergów, z chwilą kiedy jako młoda i piękna Angielka stała się żoną  księcia Jana Henryka XV, czyli także współgospodarzem tej rezydencji.

Rozdział albumu nosi tytuł  -  „Zjawa pięknej Daisy” i już sam tytuł mówi za siebie. Księżna Daisy, według opowieści krążących wśród ludzi związanych z Książem, powraca po swej śmierci w 1943 roku do komnat pałacowych jako zjawa.  Tu i ówdzie, znienacka pojawia się mglista postać urodziwej księżniczki, leciutko stąpa po parkietach salki Maksymiliana lub innych miejscach, gdzie kiedyś była szczęśliwa. Nie budzi obaw, nie obwieszcza nieszczęść. Jest zjawą dobrotliwą. Wszak taką była przez całe życie.

A dalej w albumie czytamy:

„Książ ma szczęście do duchów. Oprócz Daisy ukazuje się tu myśliwy z psami i dziewczyna w białej sukni. Kiedy wschodzi księżyc, wyłania się ona z zamkowych murów i wędruje po okolicy. Za życia była młodą narzeczoną, która zginęła od uderzenia pioruna w dniu swego ślubu. Wieść niesie, że jej pojawienie się zwiastuje nie tylko burze, ale i nieszczęścia dla mieszkańców zamku”.

A może zjawa tej dziewczyny w białej sukni, to po prostu duch Elizy Radziwiłłówny, córki Antoniego Henryka Radziwiłła i  jego żony, księżnej pruskiej Luizy Hohenzollern. Ta niezwykle urodziwa, siedemnastoletnia pannica, przeżyła w Książu cudowny romans z Wilhelmem Hohenzollernem, synem króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III. „Czarująca Eliza”, „Anioł z Cieszycy”, jak ją nazywała berlińska prasa była o krok od zawarcia związku małżeńskiego z późniejszym cesarzem Niemiec, ale na przeszkodzie stanęło litewsko-polskie pochodzenie ojca Elizy, Antoniego Radziwiłła. Dziewczyna brutalnie odrzucona przez rodzinę jej przyszłego męża, zakochanego w niej zresztą po uszy, nie wytrzymała psychicznie i w parę lat po romantycznym przeżyciu umarła z tęsknoty i osamotnienia.



Książ potrafi być nadzwyczajny, czego dowodzi scenka filmowa Andrzeja Jarosika jaka ukazała się w facebooku pokazująca nocne życie w Książańskim Parku Krajobrazowym. Okazuje się, że pojawiają się tam stada dzików  i  muflonów, paradują po alejkach parkowych i w sposób zupełnie nieskrępowany wyżerają co się da z trawników. Komentatorzy linku żałują, że nie ma już ministra Szyszki, który na wieść o takich zdarzeniach wysłałby tu natychmiast zmotoryzowane i dobrze uzbrojone oddziały służb leśnych by ratować Park Książański przed dzikami tak samo jak Puszczę Białowieską przed kornikami.

A że jest to sprawa bardzo ważna to nie trzeba nikogo przekonywać, bo dzikie zwierzęta mogą zagrozić  ukazującym się tu duchom  dziewczyny w białej sukni lub myśliwego z psami i wtedy frapująca historyjka o nocnych zjawach zamku Książ straciłaby na swej autentyczności. A jak wynika z albumu Zuzanny Śliwy „Cuda Polski” duchy w naszych zamkach i pałacach to jakby spełnienie łacińskiej sentencji – natura horret vacuum (natura nie znosi próżni).

Okazuje się, że coroczne nocne zwiedzanie zamku Książ nabiera w tej sytuacji szczególnej wagi. Wybierzmy się więc do Parku Książańskiego, oczywiście nocą.

2 komentarze:

  1. Piszesz o pięknych miejscach w naszym kraju, o pięknych ksiązkach i pieknych ludziach. Cały Twój blog jest piękny i bardzo wartosciowy.

    W czasie swoich przeróznych podróży po Polsce zwiedzałam wiele miejsc tajemniczych i ogladałam rózne cuda. Także takie ukryte daleko od szlaków turystycznych. Także takie, o których nikt nie pisze.
    Zamek Książ ciągle jest dla mnie "ziemią nieznaną" i bardzo tajemniczą.
    Aż wstyd, że jeszcze tam nie byłam.
    Obiecywałam już i nadal obiecuję, że się ..... poprawię.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę w to, bo przecież rok 2018 jest parzysty, a więc szczęśliwy. Już myślę jaką by tu bramę powitalną przygotować na cześć księżniczki z Warszawy, zwlaszcza że tak jak księżna Daisy też znanej pod imieniem "Stokrotka". I tak jak Daisy zwiedziła kawał świata, a teraz pisze o tym wzruszające książki. Dziękuję Jadwigo za tak miły dla mnie komentarz.

      Usuń