Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

sobota, 6 stycznia 2018

Nie ma jednej Rosji tak samo jak jednej Polski



Nie tylko w Polsce jest miejsce dla kultu Maryjnego, chociażby takiego jak w znanym wielu słuchaczom Radiu Maryja,  sięgającym głęboko korzeniami do słynnych objawień Maryi Panny, poczynając od cudu fatimskiego. Okazuje się, że nasz wschodni sąsiad – Wielikaja Rasija, w którym po upadku ZSRR odzyskał swą moc Kościół Prawosławny, może się też poszczycić kultem Maryjnym, oczywiście w nowym putinowskim wydaniu.

Rozpocznę od maleńkiego cytatu:

- „Co by pani chciała powiedzieć Putinowi ? -  pyta dziennikarka przełożoną putinowskiej sekty religijnej w Rosji.

- Żeby był cierpliwy  -  podkreśla Marija. - Dzisiaj bardzo go krytykują, ale to dobrze. Bo jak atakują ciało, to oczyszcza się dusza. Pan Bóg przygotowuje Putina do wielkiego czynu.

Marija patrzy na mnie uważnie, jakby chciała sprawdzić, czy jej słowa robią na mnie wrażenie. Robią. Zwłaszcza jak pomyślę, że mówi to osoba wykształcona, przedsiębiorcza i błyskotliwa.

- Ja bardzo kocham Putina!  -  dodaje Marija.  -  I chciałabym, żeby go kochali nie tylko wszyscy Rosjanie, ale też wszyscy mieszkańcy naszej planety. I całego wszechświata”.

Zacytowałem drobny urywek z książki Barbary Włodarczyk, znanej dziennikarki TVP, realizatorki cyklu reportaży telewizyjnych „Szerokie tory”, poświęconych życiu mieszkańców byłego ZSRR. Książka nosi tytuł „Nie ma jednej Rosji”, chociaż nazwę „Jedna Rosja” nosi putinowska partia polityczna, posiadająca zdecydowaną większość w Dumie Państwowej. Właściwość nazwy tej partii w Rosji ma się tak samo jak właściwość nazwy partii Prawo i Sprawiedliwość w Polsce.

Reportaże Barbary Włodarczyk to efekt wieloletnich podróży po rosyjskiej ziemi, od Kaliningradu po Syberię, których celem było bliższe poznanie Rosjan w całej ich rozmaitości i złożoności, a zarazem odsłonięcie cząstki „rosyjskiej duszy”.

Oto co sama pisze we wstępie swej książki:

„Rosja to różnorodny i barwny świat. To nowobogacka Moskwa i siermiężna prowincja, czyli „głubinka”. To Europa i Azja. To marzenia o integracji z Zachodem i nostalgia za ZSRR. Spędziłam w Rosji wiele lat. Spotykałam się z milionerami i z bezdomnymi. Widziałam salony w iście carskim stylu i mroczne więzienia. Brałam udział w obrzędach odprawianych przez szamana nad Bajkałem i w treningu dziewięcioletnich kadetek, które w kilka sekund składają kałasznikowa. Obserwowałam z bliska sektę, która czci Putina jako nowe wcielenie apostoła Pawła i treningi neofaszystów. Razem z maszynistką moskiewskiego metra poznawałam tajemnice najsłynniejszej kolei podziemnej, a z czarnoskórym radnym zamiatałam ulice. Za każdym razem przekonywałam się, że NIE MA JEDNEJ ROSJI. Wbrew nazwie kremlowskiej partii...”

No dobrze. Zgadzamy się z tym, że nie ma jednolitej Rosji, bo przecież jest to kraj wielonarodowościowy, wielokulturowy, wieloreligijny. Wprawdzie już nie w takiej skali jak za czasów ZSRR, ale nadal jest państwem związkowym, imperialnym. Udaje się jak dotąd w Rosji zachować pozory demokratycznych wyborów do władz państwowych i samorządowych, co pozwala utrzymywać w miarę normalne stosunki z USA i Unią Europejską. O problemach  z wolnością i demokracją w tym Imperium mówi się i pisze non stop w mediach światowych, ale Rosja jest zbyt wielka i groźna, a także dość bogata, co pozwala jej prowadzić politykę niezależną od innych.

Pozostawiam jednak sprawy polityczne do roztrząsania politykom, wracam natomiast do wspomnianej na początku misjonarki, zakochanej w Putinie bez reszty, bo „jak można nie kochać kogoś, kto stoi wyżej od nas, w kim jest duch święty”.

Otóż okazuje się, że dawna Swietłana Frałowa z Niźnego Nowogrodu, każąca do siebie mówić „matuszka Marija” jest właśnie założycielką sekty religijnej, która wielbi Władimira Putina, jako nowe wcielenie świętego Pawła i zbawiciela Rosji. Siedziba sekty znajduje się w wiosce Bolszaja Jelnia, czterysta kilometrów od Moskwy. Jest to solidny dwupiętrowy dom z jasnej cegły, ze złotymi kopułami i krzyżami. Moskiewski Patriarchat stanowczo odcina się od samozwańczej mniszki i jej misyjnej działalności. Sekta gromadzi kilka kobiet  na wzór zakonu wykonujących wszystkie prace domowe i ogrodowe, ale na nabożeństwa ściągają „wierni” z różnych okolic. Mieszkańcy wsi odnoszą się do tego wszystkiego z rezerwą, władze nie reagują, bo rzecz ma miejsce na prywatnej posesji, a w dodatku jest miejscem kultu prezydenta Putina.

Swietłana nawróciła się w więzieniu, gdzie odbywała dwuletnią karę za przekręty finansowe, wtedy  przyjęła imię Marija i założyła sektę. Dziennikarce z Polski  udało się wkręcić na poranne nabożeństwo, tym sposobem zobaczyła matuszkę w akcji. Są ludzie posiadający szczególny dar oddziaływania na innych, mówi się wtedy o charyźmie. Taką osobą jest Marija. Potrafi w zręczny sposób łączyć zapisy ewangelii z osobistymi pomysłami. Dla niej Putin był tak samo jak św. Paweł -  Szawłem, kiedy pracował w KGB, ale zmienił się, bo na niego wpłynęła łaska Ducha Świętego. Teraz Putin jest zbawicielem Rosji, a o jego boskości słychać wszędzie.

Wprawdzie nie udało się Putina zaprosić do Bolszoj Jeleni, ale i tak w jego imieniu mogą siostrzyczki zakonne zbierać ofiary w całej okolicy, a uczestnicy nabożeństw nie przychodzą nigdy z pustymi rękami. Są przekonani, że w tym domu świętym pojawia się duch Putina. Czują jego oddziaływanie i wpadają w trans na czele z matuszką Mariją, klękają na kolanach i dotykają głowami podłogi. „Dobry dzień, moje dziatki ukochane, mówi na koniec wzruszona matuszka, niech będzie z wami światło, miłość, radość, pokój, a jeszcze do tego mądrość i harmonia”. Nabożeństwo kończy się po trzech godzinach. Na pożegnanie wszyscy śpiewają „Zawsze niech będzie słońce” Ałły Pugaczowej i składają ręce na sercu ku czci Wladimira Putina.

Czytam o tym wszystkim w książce „Nie ma jednej Rosji” i myślę sobie, że u nas też nie ma jednej Polski. Jeśli była w czasach triumfu „Solidarności”, to przecież szybciutko się skończyła. Jeszcze nie doszliśmy do samorodnego tworzenia się sekt kultywujących naszych znakomitych polityków, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Póki co mamy toruńskie bożyszce – Ojca Rydzyka, który w imieniu Maryi potrafi zgarniać kasę nieporównywalnie większą niż  siostrzyczki z Bolszoj Jeleniej. Wprawdzie mój znajomy twierdzi, że „nie mamy tak silnych i wyrazistych postaci w świecie polityki, jak Władimir Putin, ale  w naszym grajdołku całkowicie wystarczy I Sekretarz KC PPR (Polskiej Partii Rządzącej) o historycznym imieniu Jarosław, niektórzy dodają, że Wielki, choć w porównaniu do króla Kazimierza, to jednak Mały. Kazimierz Wielki był kolekcjonerem urodziwych kobiet, a nasz Jarosław ogranicza się do kotów.

Ale to nie może mieć znaczenia, by nie uznać, że i na niego wpłynęła łaska Ducha Świętego i dzięki temu stał się Zbawicielem, a jego boskość widać w telewizji „Trwam” i  TVPKurskiego i słychać w jego homiliach, zwłaszcza na miesięcznicach smoleńskich, w których nawołuje do jedności, braterskiej miłości i zgody pomiędzy Polakami, za wyjątkiem zdradzieckich mord komunistów i złodziei oraz wszelakiego pospólstwa „drugiego sortu”.  Nie trzeba długo czekać, by pojawiły się u nas zgromadzenia sióstr Maryjanek, bo fanek Maryi mamy wszędzie na pęczki, a pokusa urządzenia sobie życia, a także zdobycia rozgłosu i sławy poprzez wyniesienie na ołtarze świętego Jarosława  jest taka sama jak w Bolszoj Jeleniej, a może nawet i większa.

Podobnie jak nie ma jednej Rosji, nie ma też jednej Polski . Jest Polska ludzi opływających w luksusie i Polska ludzi ciężkiej pracy z trudem wiążących koniec z końcem. Jest Polska ludzi klęczących z pokorą i uniżeniem przed ołtarzem i ludzi stojących w proteście pod urzędami lub kroczących w antyrządowych demonstracjach. Jest Polska ludzi mieszkających w Polsce i Polska emigrantów, którzy za chlebem i godnym życiem porzucili swój dom ojczysty.

Będzie miała Barbara Włodarczyk sporo do roboty, ale lepszej, bo u siebie, a nie na obczyźnie. Czekamy na jej nową książkę  -  „Nie ma jednej Polski”.

5 komentarzy:

  1. Bardzo cenię Barbarę Włodarczyk za jej "Szerokie tory". Kupiłam sobie też parę lat temu na Targach Książki na Stadionie Narodowym jej książkę "Nie ma jednej Rosji". Mam nawet autograf o treści:" ..... z nadzieją że się pani książka spodoba". Ta książka jest doskonała. To prawda że nie ma jednej Rosji. I chyba nawet największy laik się z tym zgodzi.
    Ale ja się boję, że niedługo Polska będzie Jedna..... A to mi przyszło do głowy patrząc na zdjęcia które wyżej zamieściłeś...bo coraz więcej ludzi traci rozum. I to nie tylko tych zwykłych, ale też tych wydawałoby się bardzo światłych...
    Smutno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dodać, nic ująć. Rośnie niepokój o Polskę wśród ludzi myślących, w świecie nauki, kultury. Znaczna część społeczeństwa widzi to niebezpieczeństwo i próbuje szukać ratunku. Myślę, że trzeba o tym pisać i mówić, by przekonać przynajmniej tych co jeszcze wątpią. Dziękuję za poparcie tego co napisałem w komentarzu. Pozdrawiam !

      Usuń
  2. Ja jestem pewien,że to bałwochwalstwo nie długo się skończy.Niech tylko Unia Europejska zamknie portfel i zobowiąże pisiorow do zwrotu niesłusznie wydanych pieniędzy Unijnych. Ponadto wielu nie otrzyma 500 + bo zabraknie środków w budżecie.Będzie coraz większe niezadowolenie nie tylko wśród osób trzeżwo myślących.Oby tylko opozycja parlamentarna umiała to wykorzystać.Ale osobiście nie wierzę w pomysły Schetyny.Trzeba poczekać na Tuska tylko nie wiadomo,czy zechce się babrać z tym co się dzieje w kraju.Prawdopodobnie znowu odrodzi się określenie "wina Tuska".A książkę p.Barbary Włodarczyk trzeba koniecznie przeczytać.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Edward Bulwer Lytton,który w 1839 r po raz pierwszy przypisał większą moc narzędziu do pisania od miecza,źle to zrozumiał.
    Miecz Wlada Putina jest potężniejszy niż długopis.Ale pisarzowi można wybaczyć za ten błąd,bo w tamtych czasach nie miał jasnego przykładu Rosji Wlada by to wyprostować.Gdyby żył dzisiaj z pewnością nie zlekceważyłby miecza,ani jego funkcjonalnych odpowiedników,np.AK47.
    Za rządów cara KGB w latach 2000-2017 zamordowano w Rosji 150 dziennikarzy.Wszystko co Putin musi zrobić to rozwalić Zachód,aby odbudować imperium Stalina.Putin ma dostęp do wszystkich marginalnych partii europejskich,przede wszystkim faszystowskich we Francji,
    Belgii,Grecji,Węgry,Włochy,Austria,Niemcy,to oddziały Putina.
    Zwłaszcza niemiecka AFD,która za pro-putinowskie wsparcie finansowe i
    propagandowe Rosji,zasiadła w Bundestagu,gdzie wywiera znaczny wpływ
    na politykę Niemiec.Putin nie musiał wykorzystywać hakerskich ataków w Niemczech,miał do dyspozycji taran 3 000 000 niemieckich Rosjan,jak niegdyś Hitler Niemców Sudeckich.
    Niemieckie wybory ilustrują upadek Zachodu.Ten bunt nabierze rozmachu.Albo"pożyteczni idioci"w UE się obudzą i wprowadzą wszystko na dobre kanały,albo Putin doprowadzi ją do...
    Trzeba wybrać"Love Putin?"albo"Nie kochasz Putina?".
    "So you don't like Putin"...masz nos złamany:)
    Jak chore są Niemcy?Dobre pytanie,prawda?Rok zaczynają od ustawy o cenzurze.Od 1 stycznia 2018 obowiązuje ustawa o nadzorze nad siecią.
    Nie dotyczy ona większości niemieckich dziennikarzy głównego nurtu.
    Niewielu wie,że ci"wysokiej klasy dziennikarze"z ARD,ZDF,STERN,SPIEGEL pracują jako"właściciele zamówień"na zorganizowanym portalu internetowym o nazwie"CORRECTION"(wpisać).
    Portal ten narzuca"zakaz myślenia"obywatelom.
    www.pravmir.ru/aleksandr-shhipkov-religioznoe-izmerenie-zhurnalistiki/

    Od 400 lat czytelnicy oskarżają dziennikarzy o kłamstwa.Gazety zawsze kłamały,to nic nowego.Historia drukowanej gazety w Europie zaczyna się z prośbą o złagodzenie kary,jeśli czytelnicy rozpoznają kłamstwo,jako takie.Twórcy gazet w XVII w drukowali prawie każdą dostępną i kupioną wiadomość bez możliwości sprawdzenia raportów.Było wiele spekulacji.Już w 1629 r wielu ludzi o"łagodnych sercach"odmawiało czytania gazet(jak dzisiaj Wyborczej).
    Mówiono wówczas:
    "Poważni ludzie zajmują się swoimi sprawami,ponieważ nowe gazety,nie tylko szerzą głupotę,ale szaleństwa,tajemnice pseudo-polityczne
    i kłamstwa."
    Kłamstwo pozostało!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Henryku za tak przekonywujące pokazanie zagrożeń jakie wiszą nad Polska i światem jak równiż o powszechnym kłamstwie, które dominuje we współczesnych środkach przekazu. Najczęściej kłamstwo to ma uzasadniony polityczny cel. Tak przynajmniej to uzasadniają ci, którzy to uprawiają. No ale piszesz, że miecz był zawsze ważniejszy niż długopis. Niestety, wydaje się że u nas w Polsce mamy długopisy przedniej jakości, a miecz wyrzuciliśmy do kąta po bitwie pod Grunwaldem, bo był podarowany od Niemca. I tak już pozostało do dziś. Tylko Antoni nas może uratować tworząc ochronki dla zołnierzy przy granicach, zwłaszcza z Niemcami, bo przecież już Konopnicka napisala; Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz. Póki co - Nasi górą! A stało się to dzięki Kamilowi w turnieju Czterech Skoczni. Poczułem choć odrobinę optymizmu, więc się cieszę ! Myślę, że Ty Henryku też. Serdecznie pozdrawiam !

      Usuń