Blog to miejsce do podzielenia się na piśmie z innymi internautami moimi fascynacjami. Dotyczą one głównie regionu wałbrzyskiego, w którym przeżyłem już ponad pół wieku Będę o nim pisał, dzieląc się z Czytelnikami moimi refleksjami z przeczytanych książek i osobistych doświadczeń związanymi z poznawaniem jego historii i piękna krajobrazów.

piątek, 12 stycznia 2018

O Romanie i jej nowym tomiku wierszy



Nie tak dawno pisałem w moim blogu co następuje:

Romana Więczaszek z  Brzegu nad Odrą oddaje w nasze ręce kolejny tomik poezji pt. „Krople ze źródła”. Tych kropelek jest kilkadziesiąt, mogą więc ugasić pragnienie Czytelnika łaknącego ożywczego nektaru słowa. Są ambrozją dla duszy znękanej prozą powszedniego życia. Autorka zdradza nam, że pochodzi z rodu Niepiekło, herbu Rawicz, a epidemia cholery w XIX wieku spowodowała śmierć mieszkańców tej wsi. Zabudowania spalono, a na tym miejscu rosną teraz brzozy. To niewątpliwie dlatego, brzoza jest częstym gościem miniaturowych obrazków, którymi obdarza nas brzeska poetka.

Sporo wierszy Romany  jest związanych ze światem dzieciństwa i młodości, a koleje losu Jej rodziny spowodowały, że urodziła się w dolnośląskim miasteczku – Głuszycy. Tu chodziła do szkoły, a po liceum w Wałbrzychu i studiach we Wrocławiu, tu było jej pierwsze miejsce pracy nauczycielskiej. Dopiero później przeniosła się do piastowskiego grodu nad Odrą, gdzie jest jej drugi dom rodzinny.

Rzadko się zdarza, by reminiscencje z lat dzieciństwa  potrafiły przeobrazić się w  tak kunsztowne obrazki liryczne. Pisze je osoba wrażliwa, w pamięci której utrwaliły się namiastki zdarzeń, będących egzemplifikacją minionych przeżyć.

Romana pisze o wszystkim, co spowodowało, że pusta kartka jej życia zaczęła się wypełniać, bo „nasyciła się wiatrem, co pozbierał zapachy łąkowe nad Bystrzycą”, a przecież „w Brzegu też słów korale, z pereł przebija gdzieniegdzie jasność”, więc z biegiem czasu kartek przybywało.

Starczyło wcześniej na cztery tomiki wierszy o pięknych tytułach: „Krąg”, „Spacery z wierszem”, „Że jesteś” „Słowa jak liść”. A teraz mamy kolejny plon jej twórczości, tomik wierszy „Krople ze źródła”, wierszy, które przenoszą nas w zaczarowany świat poezji, gdzie króluje delikatna nostalgia, zachwyt dla piękna przyrody, wspomnienie przyjaciół i znajomych, ukłony dla rodziców, a zmurszała klamka do drzwi rodzinnego domu w Głuszycy urasta do rozmiarów symbolu. „Dotykam klamkę po latach dla mnie świętą”- pisze Romana, a znakomita ilustratorka tomiku Monika Szczypior pokazała tę klamkę zdobiąc cały tom sugestywnymi  ilustracjami.



A oto wiersz Romany z tomiku „Krople ze źródła”:

Klamka

Dom podstarzały
na krawędzi życia
z błyszczącymi oknami
chyli czoło

Dzień dobry

Dotykam klamkę po latach
dla mnie świętą

Mój rodzinny dom

Balustrady zakurzone
po schodach skacze
mała dziewczynka
Zaraz będą brązowe drzwi
i mama się do mnie uśmiechnie
Jeszcze krok

Szara plama?
Nie ma drzwi...
nie ma taty ani mamy
nawet Elżbieta uciekła
do nieba

Stoję przed nibydrzwiami
ja
kobieta
a łzy jak u dziecka



  
A więc stało się to na co czekaliśmy z utęsknieniem i jest już gotowa książka wydana w Krakowie, a my możemy podziwiać  piękną okładkę nowego tomiku wierszy. Już wkrótce pojawi się ona w naszej księgarni i bibliotece. Mam nadzieję, że trafi do naszych domów stanowiąc ozdobę półek z książkami.

Cokolwiek bym napisał o wierszach naszej Romany, to zawsze będą to tylko słowa ułożone w zdania, nawet jeśli poprawne stylistycznie i w miarę podniosłe, uroczyste, to jednak pachnące prozą. A przecież rzecz dotyczy poezji, a o poezji trzeba pisać pięknie.. Bo to jest tak jakbyśmy chcieli wawelskie arrasy umieścić w najbardziej schludnym, czystym i posprzątanym garażu. Doszedłem do wniosku, że nie będę próbował pisać nic więcej niż to, co już napisałem. Ale jest w tym tomiku  do przeczytania znakomity wstęp pióra p. Ireny i Kazimierza Słomińskich z Krakowa, w którym można podziwiać wirtuozerię słowną dorównującą w pełni kunsztowi poetyckiemu wierszy. Ja mogę tylko dodać, ze widzę w nich urok wieńca najcudowniejszych perełek na nieskazitelnej szyi białogłowy o imieniu Romana.

Najlepiej jednak oddać głos twórcy.

Z tomiku „Krople ze źródła” wybrałem kilka perełek, w których znajduję odzwierciedlenie wrażeń i doznań autorki z czasów Jej dzieciństwa i młodości, a więc z naszej maleńkiej Głuszycy.

Tu przyszłam na świat 

Sąsiadom z ul. Grunwaldzkiej


Cieszę się że wracam

nad brzeg rzeki


co dała życie


Głuszycy i mnie


Pamiętam szlafrok mamy


w czerwone maki


duży brzuch


i szpital


na wyciągnięcie ręki



Rano na daszek wskoczył tato


i krzyknął:


Jestem tatą!


Przy Grunwaldzkiej


powstał Eden


a środkiem płynęła Bystrzyca


 


Na pasterkę



Cisza nocy wigilijnej

brzmi w mych myślach głośno

Wspominam mróz

co cicho skradał się do serca

i zawracał

Bardzo bał się śmierci



Słyszę do dziś

skrzyp... skrzyp...

pod butami taty

Czuję rękę

w rękawiczce o jednym palcu

wsuniętą w ciepłą dłoń mamy



Na pasterkę szło z nami

milion gwiazd

które nie gasły do rana

Czasem sen w kościele

czyhał na ławce

i prosił Jezusa małego

o jedną małą gwiazdkę

na całe życie



W Ogrodzie Jordanowskim



Siedzę na drewnianej wieży

w konstelacji

kolorowych szczebli

Siedzę blisko nieba



Na wszystkich patrzę z góry

dumna jak paw

Wysoko nie ma zmartwień

jedynie chrabąszcze



Siedzę tak sobie lat wiele

odgarniam włosy z czoła



Bądźcie cicho



Niech nikt mnie

nie woła





W Głuszycy



Idziemy przez zapach jaśminu

przez woń grzybów i malin

W ciszy nie ma szorstkich dłoni

ani złych gestów

Idziemy przesyceni słowem

istnieniem



– Chodź

Na co czekasz



– Patrzę jak wiatr głaszcze

złotożółte znaki ziemi

Na końcu drogi

zbieram myśli garściami

Nie krzycz

bo zginą w głębi







O Czarodziejce Mamie



Wyprosiłaś mi życie u Maryi

dziękowałaś na Jasnej Górze

za cud stworzenia

Miałaś wtedy w sobie

groszek pachnący



Na pierwszym zdjęciu

JA

w matczynych ramionach

Tyś miłością piękna

Wróżka Ci dała wszystkie wiosny

i los Kopciuszka



Nasz bal trwa

choć z sukni cekiny odpadły





I dobrze się stało, że ten bal trwa, choć z sukni cekiny odpadły. Możemy się cieszyć tym , że o naszym miasteczku jest coraz głośniej, że możemy o nim czytać  piękne wiersze Romany lub Marka Juszczaka, a także frapujące powieści Joanny Marii Kalety.



Romana Więczaszek obiecuje, że przyjedzie do nas wczesną wiosną, a wtedy spotkamy się z nią na wieczorze poetyckim. Będzie więc okazja do ponownego kontaktu z pisarką o bogatym dorobku artystycznym, ale także z osobą wierną swojemu miejscu urodzenia.

4 komentarze:

  1. Mogę tylko napisać,że pięknie wypromowałeś Panią Romanę.Jej wiersze są rzeczywiście piękne i związane z Głuszycą jej krainą lat dziecięcych i młodzieńczych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Bronku w imieniu swoim i Romany za dobre słowo o jej wierszowaniu. W dzisiejszych czasach ciężko jest wydać tomik wierszy, bo trudno liczyć na to, że znajdzie on dużą ilość chętnych do nabycia i przeczytania. Może przynajmniej u nas w Głuszycy znajdzie się parę osób, które ucieszą się z tomiku wierszy tak mocno związanych z naszym miastem,

      Usuń
  2. To już teraz wiem, że niewielkie miasteczko Głuszyca należy do tych wybranych, w których rodzą się wspaniali poeci i w których krąży po zaułkach genius loci....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście należy się tym cieszyć i chwalić, bo to powód do dumy z tego, że mieszkamy w miasteczku, o którym poeci piszą wiersze, a pisarze książki.
      Jestem w transie czytając Twoją książkę o Warszawie. Czynisz to miasto stołeczne jeszcze bardziej mi bliskie i kochane. Poznaję tyle ciekawych szczegółów, a potrafiłaś wyłuskac z historii i współczesności miasta same klejnoty. Myślę, że liczni czytelnicy potrafią to docenić, a to jest najważniejsze. Pozdrawiam !

      Usuń